przejdź do głównej treści strony
Strona główna

Portal Edukacyjny Miasta Szczecin

Pasje moich uczniów…


Nie samą nauką człowiek żyje, a uczeń szczególnie. Czas chodzenia do szkoły, to jednocześnie ten okres w życiu człowieka, kiedy kształtują się zainteresowania, pasje, po prostu nasze predyspozycje. Niektóre z tych młodzieńczych olśnień poświecą chwilę i zgasną, inne będą świecić jasnym blaskiem przez całe życie. Oto opowieści moich uczennic o takich pasjach. Autorki chodzą do trzeciej klasy Gimnazjum Nr 32 z Oddziałami Dwujęzycznymi przy ulicy Kopernika 16a.

1. Ola Partyka: żagle – moja miłość!

Każdy człowiek ma jakieś marzenie, pasje, zainteresowanie, ja także je mam. Moją pasją jest żeglarstwo. Miłość do żagli narastała powoli. Pierwszy raz zobaczyłam morze, kiedy miałam dwa latka. Już wtedy ciągnęło mnie do wody, lubiłam słuchać plusku fal i szumu wiatru jaki im towarzyszył.
Pierwszy okres szkoły podstawowej to klasa pływacka. Nauczyłam się pływać, brałam udział w zawodach pływackich, osiągałam dobre wyniki. To mnie motywowało. Wakacje zawsze nad morzem lub jeziorem. Podziwiałam ludzi pływających pod żaglami i zaczęłam interesować się tym sportem. Najpierw zbierałam artykuły, widokówki, zdjęcia. Wszystko o żaglówkach. Dowiedziałam się kto to jest Krzysztof Baranowski i kim był Leonid Teliga. Potem zapisałam się do szkółki żeglarskiej i tak zaczęła się moja przygoda z żaglami.
Początki nie były łatwe, ale mnie nic nie zrażało. Chciałam pływać jachtem! Szorowałam pokład, naciągałam liny. Bolały ręce i otarte kolana ale ja byłam szczęśliwa, że realizują się moje marzenia. Zdałam egzamin i zostałam żeglarzem z patentem!
Później zapragnęłam wziąć udział w rejsie po morzu. Nie było łatwo. Trzeba było pokonywać wiele trudności. Każda sobota i niedziela to praca na jachcie. Potrzebne też były pieniądze. Moja mama widząc jak bardzo zależy mi na tym rejsie wyłuskała trochę „kasy”, dodali pozostali krewni, resztę uzbierałam sama z kieszonkowego.
Kiedy nadeszły wakacje i zostałam zakwalifikowana do kadry, która popłynie w rejs, skakałam z radości. Mój entuzjazm udzielił się mamie i siostrze. Pomagały mi kompletować potrzebny ekwipunek. Nigdy nie zapomnę tych dwóch tygodni spędzonych na morzu. Tego co czułam, stojąc za sterem na olbrzymiej przestrzeni wodnej, nie da się opisać. Czułam się wolna jak ptak, jak wiatr. Dookoła błękit, łopot żagli i słońce- to prawdziwy raj dla żeglarza. Nie liczy się trud i tęsknota za domem, to tylko dodaje lepszego smaku mojej miłości do pływania.
Teraz marzę o następnym rejsie, może na dużym żaglowcu, może gdzieś daleko. Pragnę odkrywać nowe miejsca i przeżywać nowe przygody na pokładzie jachtu, wśród ludzi o podobnych zainteresowaniach jak moje. Przebywanie razem, z dala od cywilizacji, zdanej tylko na siebie grupy, uczy życia, scala przyjaźnie i łączy na dobre i złe. Uczy odpowiedzialności za drugiego człowieka i za siebie.
Dzisiaj wiem, że gdy się czegoś bardzo pragnie, to może się to spełnić. Wiem też, że warto mieć marzenie i pasje, bo one wzbogacają nas i nasze życie. Bez nich byłoby nudno i beznadziejnie.

2. Julia Koper: teatr…

Teatr Nie Aktorów to nietypowa forma amatorskiego teatru skierowana doosób w wieku 10-70 lat, która pomaga doskonalić swoje umiejętności sceniczne. Od roku biorę udział w tych zajęciach, próby odbywają się w blokach kilkugodzinnych 2 razy w tygodniu, które prowadzi Pan Zura Pierveli.
Ostatnio zadałam sobie pytanie, co dały mi te zajęcia? Czuję się bardziej obyta z publicznością, a to daje świetne rezultaty w codziennym życiu, jestem bardziej otwarta na nowe pomysły i bardziej kreatywna. Nie wyobrażam sobie teraz, jaka byłabym bez tych zajęć, tak dużo wniosły do mojego życia.

3. Aleksandra Mazur: pojechać do Japonii…

Gdyby zapytać większej grupy ludzi o to, co kojarzy im się z Japonią, zapewne spora część odpowiedziałaby rzeczy takie jak: gejsze, kimono, samuraje i ciężka praca. Bez wątpliwości znaleźliby się też i tacy, którzy po chwili zastanowienia powiedzieliby, że ową rzeczą mógłby być niezwykle wysoki odsetek samobójstw . W tym miejscu niestety znów stajemy się więźniami stereotypów.
Znalezienie w dzisiejszych czasach mieszkańca Japonii chodzącego w tradycyjnym japońskim stroju – kimonie – to prawdziwa rzadkość. Również kwestia „pracowania nawet we śnie” jest mocno przesadzona i wyolbrzymiona. Wyjątkowość tej kultury polega na jej odmienności, a jak wiadomo ludzie boją się tego, czego nie rozumieją. Osobiście nie wiem za wiele o historii Japonii, dla mnie liczy się Japonia współczesna – pełna przepychu, przedziwnych zachowań i niecodziennych zjawisk. Wiele osób, którym mówię, czym się interesuję i dlaczego, robi sobie ze mnie żarty, albo po prostu nie rozumie mnie. Rzadko kiedy mówi się o popkulturze Japonii – według wielu jest tandetna, kiczowata. Nie chcą zajrzeć głębiej. Pod skorupą całej tej tandety znajdują się rzeczy bardzo wartościowe i bogate kulturowo. Samo odkrywanie przynosi wiele zabawy, to tak, jakby chodzić po labiryncie, w którym za każdym rogiem kryje się coś nowego i przyjemnego. Wielka przygoda!
Jeszcze zanim zaczęłam się tym interesować, miałam już pewien kontakt z tą kulturą, choć nie do końca zdawałam sobie z tego sprawę. Tego typu zainteresowania stworzyły pewnego rodzaju subkulturę, dość niecodzienną, jak sama Japonia. Ludzie należący do tej „subkultury” często określani są mianem Otaku, choć nie jest to do końca odpowiednie określenie. Otaku w Kraju Wschodzącego Słońca nie są zbyt miło kojarzeni. Związane jest to z pewną historią. Popularne w Japonii „anime” (japońska animacja) jest puszczane na wielu kanałach telewizyjnych, można je kupić na DVD, a nawet zobaczyć swojego ulubionego bohatera w reklamach lub hotelach. Niestety, pech chciał, że pewien mężczyzna z zaburzeniami psychicznymi, postanowił utożsamić się z ulubioną postacią i zabijać niewinnych ludzi. Od tego czasu słowo „Otaku” zaczęło oznaczać osoby przesadnie zapatrzone w wyimaginowane obrazki. Z czasem słowo traciło swój nieprzyjazny wydźwięk i zaczęło oznaczać wszystkich fanów mangi (japoński komiks) i anime.
Wiąże się to czasami z wieloma przeszkodami, ale jestem dumna z tego co robię i z tego czym się interesuje. Nie boję się powiedzieć tego wprost, choć czasem spotyka się to ze sporą krytyką. Wydaje mi się, że moje zdanie na ten temat już raczej nigdy się nie zmieni, ale czas pokaże - ważne, żeby czerpać ze swej pasji tyle, ile się da.

4. Natalia Kochaniuk: sport – przyjemnie i pożytecznie!

W czasach kiedy mamy nieograniczony dostęp do naprawdę wielu ciekawych zajęć z różnych dziedzin, takich jak: nauka zagranicznych języków (nawet takich jak chiński, japoński czy hiszpański), nauka rysunku, tańca, śpiewu, czy windsurfingu, młodzi ludzie znajdują swoje hobby i kształcą się w wybranym kierunku. Skłania to coraz większą liczbę nastolatków do ruszenia się z domu i zadbania o swoją kondycję lub zdolności manualne.
Ja, cztery lata temu dzięki znajomemu z poprzedniej szkoły, odkryłam bardzo ciekawą sztukę walki, jaką jest Aikido. Jest ona całkowicie bezpieczna, ale i fascynująca dzięki rozmaitym technikom, które mimo użycia niewielkiej siły, pozwalają na pokonanie przeciwnika. Poznawanie bolesnych chwytów, których doświadczałam na własnej skórze przez ostatnie trzy lata, okazało się dla mnie, mimo wszystko, przyjemnością. Podczas zajęć poznałam dużo interesujących osób, a także poprawiłam swoją sprawność ruchową, również na letnich obozach i stażach z zagranicznymi nauczycielami Aikido, którzy przekazywali nam swoją wiedzę jaką zdobyli przez nieraz całe swoje życie. Z treningów zawsze wracałam uśmiechnięta, mimo zmęczenia, jakie mi doskwierało, ale przecież to jest właśnie urok dyscyplin sportowych. Teraz niestety z pewnych powodów nie zgłębiam już tej wiedzy o samoobronie, ale nie żałuję żadnej chwili spędzonej na macie i na pewno jeszcze wrócę na treningi, chociażby w dorosłym życiu. Była to dla mnie chwila relaksu i wytchnienia po ciężkim dniu w szkole, szansa na rozluźnienie i skupienie na czymś, co sprawiało mi przyjemność, a jednocześnie nauczyło mnie, co to szacunek do nauczyciela i wielu innych wartości. Z całą pewnością mogę polecić tę formę spędzania popołudnia osobom w każdym wieku, czy to dziecko w wieku sześciu lat, czy dorosły, bo każda godzina spędzona z Waszym Senseiem (nauczycielem, trenerem) da Wam satysfakcję i chęć do działania.

***

Niedawno dziewczęta zdawały egzaminy końcowe. Niedługo skończą kolejny etap edukacji i wkrótce zaczną nowy. Życzę Im wspaniałych wyników, które otworzą drzwi do wymarzonych szkół! Zanim to nastąpi, po drodze jeszcze wakacje i czas na realizację pasji, o których była mowa wyżej.
Powyższe wypowiedzi zebrała wychowawczyni klasy 3m z Gimnazjum Nr 32 z Oddziałami Dwujęzycznymi w Szczecinie - Jadwiga Adamczewska.

***

P.S.
Mojej przesympatycznej klasie 3m życzę radości z wyników testów gimnazjalnych, zasłużonych wakacji, a potem do zobaczenia w murach tej samej szkoły, ale już przecież Liceum … - XIV liceum!!!

 

 

 
Nauczycielka języka polskiego, filozofii i wiedzy o kulturze; wcześniej doradca metodyczny. Obecnie zatrudniona w Zespole Szkół Ogólnokształcących Nr 2 w Szczecinie. Ekspert do spraw awansu zawodowego nauczycieli oraz ekspert Komisji Oceniających Projekty w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego. Od wielu lat współpracuje ze szczecińskimi uczelniami oraz instytucjami kulturalnymi.